logo

pożegnania »

Ostatni warszawski Robinson odszedł na wieczną wartę

14 stycznia 2025

Ostatni warszawski Robinson odszedł na wieczną wartę
źródło: Facebook/Dom Powstańców Warszawskich

W przeddzień Wigilii, w wieku 98 lat, zmarł Wacław Gluth-Nowowiejski ps. "Wacek". Podczas Powstania Warszawskiego dowodził drużyną Zgrupowania "Żmija" na Żoliborzu. Był ostatnim warszawskim Robinsonem.

"Trudno pogodzić się z taką stratą, zaledwie kilka dni temu otrzymaliśmy wiadomość od Pana Wacława, w której dziękował nam za pomoc i zaangażowanie w pracy na rzecz Powstańców Warszawskich" - napisał na swoim facebookowym profilu Dom Powstańców Warszawskich.

Zaprzysiężony u "Żywiciela"

Wacław Gluth-Nowowiejski został wciągnięty w konspirację przez kolegę w 1942 roku i zaprzysiężony u "Żywiciela". Przed samym powstaniem udało mu się zdać maturę na tajnych kompletach. W czasie powstania dowodził drużyną. 14 września został ranny podczas walk na Marymoncie. Jako jeden z dwóch rannych ocalał z masakry dokonanej przez Niemców w powstańczym punkcie sanitarnym przy ulicy Rajszewskiej 12. Ukrył się wówczas w piwnicy jednego z sąsiednich domów, gdzie ukrywał się do połowy listopada 1944 roku.

Warszawski Robinson

O trudnych losach Wacława Gluth-Nowowiejskiego opowiada notatka jego przyjaciela z czasów szkoły i konspiracji Krystyna Plewko "Krystyn" (źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego):

"W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego pluton 225, którego żołnierzem w konspiracji był kpr. pchor. Wacław Gluth-Nowowiejski "Wiwer", "Wacek" wchodził w skład żoliborskiego Zgrupowania "Żmija" Armii Krajowej. Bojowym zadaniem tego plutonu było zaatakowanie i zdobycie koszar Wehrmachtu, mieszczących się w budynku Szkoły Gazowej przy ulicy Gdańskiej 2 na Marymoncie. Pluton ten w drodze od miejsca koncentracji w pobliżu placu Wilsona do celu ataku kilkukrotnie napotkał czołgi i żołnierzy nieprzyjaciela. Do ataku na obiekt na szczęście nie doszło, gdyż załoga niemiecka została bardzo wzmocniona. Na rozkaz dowództwa część oddziałów, w tym pluton 225 w nocy z 1 na 2 sierpnia przemieszczał się w kierunku Puszczy Kampinoskiej. Dopiero po kilku dniach, w których były starcia z Niemcami, odziały dotarły przez Hornówek do miejsca docelowego, w którym w nocy z 9 na 10 lub 10 na 11 sierpnia odebrano bogaty zrzut powietrzny broni, której część trafiła do rąk żołnierzy plutonu 225. W nocy z 15 na 16 sierpnia pluton 225 wraz z innymi oddziałami powrócił z Kampinosu na Żoliborz, by następnie brać udział w nocnych atakach, 20 na 21 i 21 na 22 sierpnia na Dworzec Gdański. Po 31 sierpnia odziały Zgrupowania "Żmija", w którym był pluton 225, w ciężkich walkach próbowały odbić Żoliborz Dolny, a następnie prowadziły akcje nękająco-rozpoznawcze na Marymoncie. 13 września, po ciężkich walkach, Niemcy opanowali Marymont. 15 września 1944 roku Zgrupowanie "Żmija" zostało rozwiązane, a pluton 225 został włączony do kompanii "Szrapnela". Od 21 września pluton 225, wraz z innymi oddziałami, walczył w rejonie ulic: Lisa-Kuli, Felińskiego i Generała Zajączka. Odziały biorące udział w tych walkach poniosły duże straty i zostały zreorganizowane. Wacław Gluth-Nowowiejski 14 września 1944 roku został ranny na Marymoncie (strzaskany staw łokciowy). Schronił się przed atakującymi Niemcami w piwnicy niezamieszkanego domku, gdzie przebywał sam sześć tygodni, a więc do początków listopada. Przypadkowo odnaleziony przez Polaków został przez nich przewieziony do polskiego szpitala. Był więc tak zwanym "warszawskim Robinsonem", gdyż tak nazywano osoby, które po kapitulacji Powstania nie opuściły miasta. Lekarze przez wiele miesięcy chronili jego rękę przed gangreną i amputacją. W szpitalu Wacka odnalazła jego matka. Dopiero w początkach roku 1945, w wyzwolonej Warszawie, znany ortopeda prof. Gruca zrekonstruował staw łokciowy przywracając sprawność ręki".

A po wojnie... areszt

Już po wojnie Wacław Gluth-Nowowiejski został aresztowany za przechowywanie powstańczej broni, po tym jak w maju 1948 roku wraz z przyjacielem z wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego Wojtkiem Kostkiewiczem (synem zamordowanego w Katyniu płk. Zygmunta Kostkiewicza) zakopali w ogrodzie pięknie zachowany schmeisser i starannie zabezpieczone przed wilgocią pistolety krótkie i amunicję. Przesłuchiwany był podczas 3-tygodniowego śledztwa w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy Koszykowej. Na pokazowym procesie w 1949 roku dostał wyrok 8 lat pozbawienia wolności. Odsiadywał go przy Rakowieckiej, a w kolejnych latach w więzieniu w Rawiczu. Zwolniony w 1953 roku podczas "odwilży" po śmierci Stalina. Po wyjściu na wolność pracował jako dziennikarz w redakcji "Kuriera Polskiego" i wydawca ("Epoka"). W 1983 roku wspomagał realizację filmu dokumentalnego pt. "Sceny z Powstania Warszawskiego". Był autorem licznych publikacji i książek dotyczących powstania oraz Warszawy w latach okupacji. Jego publikacje to między innymi: "Śmierć poczeka", "Rzeczpospolita gruzów" oraz "Nie umieraj do jutra", gdzie opisał historie warszawskich Robinsonów, w tym swoją, zatytułowaną "Jesień na Marymoncie".

DB

Ostatni warszawski Robinson odszedł na wieczną wartę
źródło: Facebook/Nie Zapomnij O Nas, Powstańcach Warszawskich
Ostatni warszawski Robinson odszedł na wieczną wartę
Warszawski Robinson z okazji różnych jubileuszy spotykał się z władzami Żoliborza. Na zdjęciu z burmistrz Renatą Kozłowską, źródło: Urząd Dzielnicy Żoliborz

Najnowsze informacje