Budżet obywatelski nie dla spółdzielni
wczoraj
Rewitalizacja nadszarpniętych zębem czasu spółdzielczych podwórek, placów zabaw, wymiana osiedlowych chodników czy ich oświetlenie w ramach budżetu obywatelskiego - nic z tych rzeczy! Właśnie trafiły do kosza bardzo pożyteczne dla społeczności Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej projekty, w zamian pozostały mniej znaczące. Czy tak właśnie ma wyglądać budżet, na który składają się podatnicy?
Podstawowym kryterium oceny czy dany projekt, nawet ten najbardziej pożądany z punktu widzenia lokalnej społeczności, jest własność. Jeśli nieruchomość nie należy do miasta, projekt z automatu jest przez urzędników oceniony negatywnie i nie przechodzi do następnego etapu, czyli głosowania mieszkańców nad jego przyjęciem lub odrzuceniem. W ten sposób marnuje się potencjał wielu pożytecznych dla lokalnej społeczności projektów.
Projekty, które trafiły do kosza
Wyciągamy pierwsze z brzegu projekty z tej edycji budżetu obywatelskiego, które trafiły do kosza, bo nie są położone na działkach należących do miasta, są terenami ogólnodostępnymi, należącymi do Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. I tak w wyniku urzędniczej weryfikacji przepadł projekt modernizacji bardzo smutnego i nadszarpniętego zębem czasu osiedlowego placu na Rudawce przy ul. Jasnodworskiej 15. Projekt za 400 tys. zł zakładał usunięcie dotychczasowej powierzchni asfaltu na terenie placu zewnętrznego i zastąpienie go zielenią. Projekt adresowany był do wszystkich mieszkańców osiedla, więc byłby ogólnodostępny nieodpłatne i całodobowo. Podobnie jak nowa nawierzchnia chodnika przy tej samej ulicy. Kolejny z projektów dla osiedla Rudawka zakładał bowiem przeprowadzenie za 200 tys. zł remontu krzywego i popękanego chodnika na odcinku od ul. Elbląskiej, wzdłuż ulicy Jasnodworskiej. Cóż bowiem jest bardziej "miejskiego" w tkance miejskiej jak chodnik dostępny dla wszystkich i mający wpływ na bezpieczeństwo i estetykę okolicy? Niestety projekt również nie trafi pod ocenę mieszkańców, gdyż leży na terenie należącym do WSM. Ostatni z przykładów to zniszczony plac zabaw na Wawrzyszewie, na rogu alei Reymonta i ul. Wólczyńskiej. Projekt za 387 tys. zł zakładał zastąpienie starych urządzeń zupełnie nowymi, żeby zachęcić dzieci do spędzania czasu na świeżym powietrzu. I znowu, ponieważ teren należy do Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, najmłodsi mieszkańcy stolicy nie skorzystają z tej inwestycji w ramach budżetu obywatelskiego miasta.
To trzeba zmienić
- Decyzje o odrzuceniu tych potrzebnych dla mieszkańców osiedli projektów nie dziwią. Obecny regulamin budżetu obywatelskiego zabrania inwestowania na terenach nienależących do miasta, jednak można by było go zmienić. Przecież spółdzielcze czy wspólnotowe osiedla, to również jest tkanka miejska. Zamierzam lobbować za jeszcze większymi zmianami i jeszcze większą otwartością na realizację projektów, nie tylko tych tzw. miękkich, na terenach i w porozumieniu z podmiotami takim jak spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. Warunkiem dopuszczenia projektu w ramach budżetu obywatelskiego powinna być dostępność do danej inwestycji dla wszystkich mieszkańców, nie zaś przynależność danego terenu do miasta. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że spółdzielcy to tacy sami podatnicy jak pozostali mieszkańcy Warszawy. Mało tego, również spółdzielnie mieszkaniowe w ramach różnych niemałych miejskich opłat i podatków dorzucają do tego wspólnego miejskiego budżetu. Zatem każde wykluczenie inwestycyjne w ramach budżetu obywatelskiego jest niesprawiedliwe. Pewne zmiany w regulaminie budżetu obywatelskiego nastąpiły, gdy dopuszczono tzw. miękkie projekty (np. różnego rodzaju zajęcia czy kursy dla mieszkańców) do realizacji nie tylko na terenach miasta, ale też np. na terenach spółdzielni. To krok w dobrym kierunku, ale nadal niewystarczający - mówi prezes WSM Barbara Różewska.
Wiceburmistrz Bielan podsuwa rozwiązanie?
- Przychodzi mi na myśl pomysł, który można by wprowadzić w ramach budżetu obywatelskiego, tak żeby był on bardziej elastyczny i sprawiedliwy. Tak zresztą się dzieje na Bielanach w przypadku inwestycji przeprowadzanych w porozumieniu ze spółdzielniami. Oczywiście nie w ramach budżetu obywatelskiego, ale porozumień samorządu czy ZGN-u ze spółdzielniami i wspólnotami. Obecnie samorząd nie może inwestować na terenie, który nie jest jego. Inaczej Regionalna Izba Obrachunkowa postawiłaby zarzut niegospodarności. Żeby tego uniknąć, można by wprowadzić zasadę, że na etapie oceny formalno-prawnej dany projekt dotyczący przeprowadzenia inwestycji najpierw przekazujemy pod ocenę spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej (w zależności od tego kto jest właścicielem terenu), aby w ciągu np. 30 dni wypowiedziała się, czy dana inwestycja jej odpowiada. Jeśli tak, musiałaby udzielić na nią promesy, gwarancji, że wykonana inwestycja będzie ogólnodostępna dla wszystkich mieszkańców Warszawy i że weźmie na siebie koszty jej dalszego utrzymania - wyjaśnia wiceburmistrz Włodzimierz Piątkowski, który na co dzień współpracuje ze spółdzielniami i wspólnotami w ramach przeprowadzanych chociażby słynnych "bielańskich rewolucji podwórkowych".
DB