logo

historia »

Wskakujemy do wehikułu czasu. 93 lata temu na Żoliborzu

12 czerwca 2025

Wskakujemy do wehikułu czasu. 93 lata temu na Żoliborzu
"Życie W.S.M." z kwietnia 1932 roku

Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa ma ponad stuletnią ciekawą historię. Wskakujemy zatem w wehikuł czasu i przenosimy się w wiosenne miesiące 1932 roku. Sprawdźmy czym żyli jej lokatorzy 93 lata temu.

W 1932 roku spółdzielcze osiedle liczyło ponad 3 tysiące mieszkańców i wciąż się rozrastało. Z biuletynu informacyjnego "Życie W.S.M." dowiadujemy się, że osiedle stało się miasteczkiem posiadającym własną szkołę, przedszkole, bibliotekę i czytelnię, szereg klubów, zrzeszeń i organizacji, a nawet teatr i kino. "Administracja jest naszym magistratem - mamy do niej pretensje liczne, jak do magistratu, ale podlegamy jej i ufamy, że dąży do coraz większego ładu i sprawnej działalności" - czytamy. Na wiosnę 1932 roku WSM rozpoczęła budowę trzeciego domu w IV kolonii. Pożyczkę na tę inwestycję przyznali Włosi. Miał to być czteropiętrowy blok na 95 mieszkań. Na horyzoncie była też budowa kolejnego bloku na 120 mieszkań przy ulicy Cieszkowskiego w VII kolonii.

Śmieci przez okno, reklamacje stolarki i odkurzacz do wypożyczenia

Jak czytamy w biuletynie, były problemy z bałaganiarzami: "Stale powtarzany przez nas apel, aby nie zanieczyszczać dziedzińców i ulic przez wyrzucanie śmieci przez okna niezupełnie powszechne znajduje zrozumienie wśród pewnej, nielicznej zresztą grupy mieszkańców". Administracja na łamach "Życia W.S.M." ostrzegała także lokatorów przed wyrzucaniem śmieci do przewodów klozetowych, wanien czy umywalek.

Nowi lokatorzy spółdzielni zgłaszali z kolei do administracji swoje reklamacje na stolarkę okienną. Co im odpowiadano? "(...) reklamacje co do usterek w stolarszczyźnie są jeszcze przedwczesne, gdyż wszelkie naprawy będą skuteczne i ostatecznie je usuną wówczas dopiero, gdy drzewo wyschnie i przybierze swą ostateczną formę".

Był też odkurzacz dla członków spółdzielni. I to nie byle jaki, bo kojarzący się ze znanym producentem sprzętu AGD z dzisiejszych czasów. "Posiadamy odkurzacz marki "Elektrolux", zostawiony nam jako zastaw przez jednego z członków, korzystającego w ten sposób z dodatkowej pożyczki komornianej" - czytamy treść ogłoszenia skierowanego do mieszkańców. W dalszej części dowiadujemy się, że można go było wypożyczyć do swojego mieszkania za "umiarkowaną" opłatą. Ceny wypożyczenia - niestety - nie podano. Jak dużym zainteresowaniem się cieszył? Tego zapewne nigdy już się nie dowiemy.

Wolały prać ręcznie

Bardzo ciekawą kwestię na łamach "Życia W.S.M." poruszyło Koło Czynnych Kooperatystek. Mowa o otwartej na osiedlu pralni mechanicznej jako instytucji. I pierwszych spostrzeżeniach korzystania z niej. "Przewidywania nasze się ziściły. Dużo gospodyń unika pralni, a te, które z niej korzystają, czynią to w sposób prymitywny, zupełnie nie usuwając pracy rąk. Ważnym problemem unikania pralni mechanicznej jest zbyt wysoka, jak na nasze kieszenie, opłata" - czytamy. Koło Czynnych Kooperatystek doszło do wniosku, że trzeba opłaty zmniejszyć poprzez zastosowanie wszelkich zdobyczy naukowych, aby skrócić czas potrzebny do uprania bielizny. W tym celu skontaktowano się z Instytutem Naukowym Gospodarstwa Domowego, który wydelegował do pralni profesora chemii dla opracowania najwłaściwszej metody prania.

Kino "Żoliborz" w końcu z dźwiękiem

Kino "Żoliborz" rozpoczęło swoją działalność 5 września 1930 roku. Przez pierwsze 1,5 roku funkcjonowało jako kino nieme. Ponieważ repertuar filmów niemych wyczerpał się, kino było zmuszone puszczać filmy dźwiękowe jako nieme. Dopiero 27 marca 1932 roku wszystko uległo zmianie. Wówczas odbyła się premiera dźwiękowa w żoliborskim kinie - pierwszym filmem z dźwiękiem był "Madame Szatan". Następnie zakontraktowano takie filmy jak: "Flip i Flap za kratami", "Ben Hur" czy "Chata wuja Toma".

DB

Najnowsze informacje