Prezes Różewska pozostaje na stanowisku
20 marca 2025
"Spółdzielcy WSM mają taką radę nadzorczą, jaką sobie wybrali. Może ten wynik przekona jak najwięcej osób, aby na czerwcowym walnym wybrać ludzi, którzy rzeczywiście reprezentują interesy spółdzielców, a nie interes prezesa" - czytamy na facebookowym profilu Dolina Rudawki, tuż po głosowaniu wniosku o odwołanie prezes Barbary Różewskiej.
Administratorzy facebookowego konta Dolina Rudawki są znani z bezwzględnej krytyki poczynań władz WSM, a zwłaszcza prezes Różewskiej. W swojej krytyce Dolina Rudawki jest tak intensywna, że potępia nawet życzenia z okazji Dnia Kobiet, zamieszczone na oficjalnym fanpage'u WSM: "Czy docenianie kobiet polega na jednorazowym składaniu raz na rok nic nieznaczących życzeń, za którymi nie idą w parze żadne merytoryczne działania? Kto ma się poczuć dzięki tym życzeniom lepiej?" - czytamy w komentarzu pod postem. Ich autorem jest Dolina Rudawki. Czy na pewno chodzi tu o merytoryczną krytykę poczynań władz Spółdzielni, czy może jest to zwykły hejt? Niech każdy na to pytanie odpowie sobie sam, tym bardziej że krytykować łatwo, a docenić innych, to już nie w stylu Doliny Rudawki.
Wynik niedawnego głosowania Rady Nadzorczej nad odwołaniem prezes Różewskiej (które to już?) daje jej kolejne tygodnie, a może nawet miesiące pracy. Dziewięciu członków Rady Nadzorczej Spółdzielni było za jej odwołaniem, ale 11 było temu przeciwnych, a 4 wstrzymało się od głosu. Nieprzychylne jej osoby (wiele wskazuje na to, że powiązane z ratuszem Bielan) nadal chcą przejąć władzę w WSM i będą starały się na każdym kroku wytykać obecnemu zarządowi spółdzielni nawet najdrobniejsze potknięcia. I słusznie, ale pod warunkiem, że krytyka taka będzie konstruktywna, czyli wytykając błędy lub zwracając uwagę przedstawia się wnioski i sposoby rozwiązania problemu. Tego jednak oponenci prezes Różewskiej z Rady Nadzorczej już nie potrafią.
Duże inwestycje - próby blokady
- Nasza spółdzielnia jest bardzo duża. Problemów są tysiące. Nie wszystkie nasze "trybiki" pracują prawidłowo. Mieszkańcy oczekują zmian, sprawniejszego działania, szybszych reakcji - mówi prezes Barbara Różewska, zdając sobie sprawę ze zbiurokratyzowania spółdzielni. - Staramy się nadążać za oczekiwaniami, proponujemy rozwiązania, ale wówczas napotykamy na opór, krytykę i zwyczajny hejt. Pierwszy przykład to blokowanie inwestycji mieszkaniowej przy ulicy Lindego. Inwestycji, która od 2020 roku miała przychylność oraz pełne wsparcie zarządu i rady nadzorczej WSM. Na tej podstawie wynegocjowano i zawarto umowę ze spółką Dom Development S.A na budowę 129 mieszkań. Nie muszę przypominać, że jedną z podstawowych ról spółdzielni mieszkaniowych jest budowa mieszkań, co z jednej strony rozwija majątek WSM, z drugiej zaś zaspokaja potrzeby mieszkaniowe spółdzielców. Tak było kiedyś i tak powinno być teraz. Każdy przecież musi gdzieś mieszkać. Tymczasem te potrzeby mieszkaniowe spółdzielców - ku mojemu zdziwieniu - dla pewnej grupy przestały być w ogóle istotne. Ich priorytetem stało się sprawdzenie, czy umowa z deweloperem została legalnie zawarta. Badanie takie prowadzi od jakiegoś czasu część członków Rady Nadzorczej WSM. Na ich wniosek zlecono opinię prawną, która miała sprawdzić ważność umowy po 5 latach jej obowiązywania i realizowania w praktyce. W tym czasie spółka Dom Development S.A. zagospodarowała, zaprojektowała i uzyskała dla terenu przy ulicy Lindego wszelkie pozwolenia budowlane. Wybrany przez Radę Nadzorczą uznany mecenas z tytułem profesora, po dogłębnej analizie, bez żadnych wątpliwości stwierdził, że umowa na budowę Lindego jest ważna. Od początku informowałam nieprzychylną inwestycji grupę członków Rady Nadzorczej i Zarządu o słuszności kontynuacji budowy. O prawidłowości umowy mówili również prawnicy WSM. Na tym szukanie przeszkód w realizacji inwestycji się nie skończyło. Nowy członek zarządu WSM zaczął bowiem badać wartość gruntu pod budowę mieszkań na Lindego. Ustalił w efekcie, że powinna ona uwzględniać dochody, jakie WSM hipotetycznie mogło mieć w przyszłości z tej nieruchomości. Czy zwykły Kowalski sprzedając swoje mieszkanie dolicza do jego ceny rynkowej potencjalne dochody z 10-letniego najmu? Nikt tak nie robi nawet w obrocie profesjonalnym bo w tym wypadku inwestycja jest dla spółdzielców, a WSM otrzyma gwarantowaną zapłatę i dodatkowo kolejne mieszkania do administrowania. Gdybyśmy zastosowali proponowaną przez nowego członka zarządu WSM wycenę gruntu, okazałoby się, że działka przy Lindego jest warta 100 mln zł. Ile wtedy kosztowałyby mieszkania? Który spółdzielca byłby w stanie zapłacić 25 tysięcy za metr kwadratowy lokalu? W efekcie zlecona za grube pieniądze wycena wyszła niedorzeczna, ale nie o to przecież chodziło. Chodziło o to, by zaszkodzić inwestycji, zniechęcić do niej i finalnie ją wstrzymać. Doprowadziłoby to do tego, że deweloper otrzymałby 25 mln zł odszkodowania, a to odszkodowanie zapłaciliby de facto wszyscy członkowie spółdzielni - komentuje prezes Różewska i dodaje, że podobnych absurdalnych działań jej przeciwników jest więcej. I to nawet tam, gdzie - na pierwszy rzut oka - nie spodziewalibyśmy się tego.
"Hejt mnie nie powstrzyma"
Patrząc na dzisiejsze problemy w naszym kraju i na świecie, są sprawy w WSM, które wymagają szybkich decyzji i działania. Wśród nich jest plan transformacji energetycznej pn. "Zielona WSM". - We współpracy z jedną z uczelni wyższych oraz z Fundacją KEZO chcę wdrożyć przygotowany już program paneli fotowoltaicznych oraz program termomodernizacji budynków. Uzyskałam nawet na te cele promesę na preferencyjny kredyt z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, co w efekcie wyraźnie zmniejszyłoby rachunki za prąd i ciepło - wyjaśnia prezes Różewska.
Na osiedlu Wawrzyszew "pracują" już 32 instalacje fotowoltaiczne o łącznej mocy 309 kW, zainstalowane na dachach budynków. Obecny zarząd WSM wspomina też o przygotowanym planie kompleksowych remontów wszystkich budynków eksploatowanych powyżej 40 lat oraz planie zmian w gospodarce odpadami. Będą z tego duże oszczędności, ale zgodnie z dotychczasową praktyką najpewniej część Rady Nadzorczej oprotestuje inicjatywę, bo zgłosiła ją prezes Różewska. Ta jednak nie przejmuje się tym i mówi - chcę włączyć WSM w pilotażowy program kompleksowej segregacji odpadów u źródła, by w ten sposób otrzymywać gotowe surowce wtórne w celu ich bezpośredniego przetworzenia i istotnego obniżenia cen wywozu śmieci. Niestety tak poważne zagadnienia nie są akceptowane przez grupę ludzi, którym brak inicjatywy i chęci do pracy na rzecz ogółu. Opór wewnętrzny w strukturach WSM jest niestety duży i dla mnie trudny do zaakceptowania. Dlaczego tak się dzieje? Może internetowy hejt ma na to wpływ. Zapewniam jednak, że te przeszkody mnie nie zniechęcają. Liczę na rozmowy i dyskusje ze spółdzielcami, aby uzyskać jak najwięcej pozytywnych impulsów zmierzających do rozwiązywania problemów. Nic mnie nie powstrzyma i dlatego śmiało będę rozmawiać z każdym oponentem, nawet z tymi, którzy głosowali w Radzie Nadzorczej za moim odwołaniem - mówi Barbara Różewska.
Cóż, liczymy na wytrwałość Pani Prezes, bo faktycznie dużo inicjatyw rozpoczęła i warto, by zaczęły one przynosić zaplanowane owoce, w szczególności mieszkań dla spółdzielców i nie wyższych od dotychczasowych rachunków co miesiąc.
JP